piątek, 10 czerwca 2016

Generał, czyli Mad Max: Fury Road z 1926 roku na wesoło.

Share it Please
What a lovely day!

Lubię filmy - uhm! Ale absolutnie nie jestem fanem kina niemego. Wiem, że było. Wiem, że "Metropolis" kamieniem milowym s-f jest, ale to tyle. Nigdy oglądać tego okazji wielkiej nie miałem.
Aż do dziś, kiedy absolutnie i totalnie potrzebowałem coś, co zajmie mój zmysł wzroku, ale pozostawi nietknięty mój zmysł słuchu. I tak trafiłem na film Generał, który został wskazany mi, jako perła kina niemego.

Stoi na stacji lokomotywa...

Akcja dzieje się podczas Wojny Secesyjnej, gdzie główny ziomek (maszynista Johnny Gray) jest za niski, aby wstąpić do armii. Każą mu siedzieć na dupie i być maszynistą, co ma z większym pożytkiem być dla kraju. Ma to w sumie sens, no ale jego laska mu się burmuszy, że on jest mało męski i musi iść do armii, aby sprostać wymogom bycia prawdziwym facetem. Cóż. Odwieczny problem niskich facetów. Double standards... Fak det. Opcja byłaby słaba, gdyby nie fakt, że wroga Północ porywa Generała - tytułową lokomotywę należącą do naszego głównego bohatera, a w lokomotywie przy okazji jego ukochaną. Nasz maszynista rusza z przytupem za linię wroga, aby odzyskać dwie swoje miłości, a że jest trochę ciapowaty, ale również zdesperowany i sprytny, to swoją samotną wyprawą sprawi nam ubaw po pachy i uskrzydli nasze serca.


Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha...

Generał to wyjątkowo dobra komedia. Fabuła bardzo zgrabnie przed siebie gna, ujęcia i efekty robią wrażenie i świadczą o pewnym kunszcie, a przecież film jest z 1927. Gagów jest sporo i wydaje się, że są bardzo dobrze przemyślane. Ja tam nie jestem wielkim znawcą kina slap-stickowego, ale te żarty, które tutaj się pojawiają zdecydowanie do mnie trafiają. Są proste, ale śmieszne. Po prostu bawią, choć po 90-ciu latach przepracowywania klisz przez kino niektóre są dla nas już aż nazbyt oczywiste.

Aktorzy to tak naprawdę pierwszoplanowy Buster Keaton - legenda kina niemego. Drugoplanowa jego ukochana i szereg charakterystycznych, choć mało znaczących postaci trzecioplanowych będących w zasadzie tylko rekwizytami. Takie czasy, taki film. Oglądamy tutaj jednak popis Bustera Keaton, a ten jest wyjątkowo przyjemną postacią, której będziemy kibicować. Kupił moje serce.

Fabuła jest taka, jaką lubię - prosta i gna do przodu. Jest bohater, jest kobieta, jest maszyna i generalnie jedzie w tam i z powrotem, a na ogonie jej wszystko wybucha. Najważniejsze dla mnie to (jak w nowym Mad Maxie), że to się serio przyjemnie ogląda. Niby to samo, ale cały czas coś innego. Wszystko się trzyma kupy i godnie wypełnia ponad półtorej godzinny obraz, bez dłużyzn, bez nudów, bez dziadowania.

Muzyka jest w tym filmie.. ahhh... Jest jak książki DecoMoreno.

Ujęcia i praca kamery. Chciałbym rzec, że to strasznie ładny film. Nie wiedziałem, że one takie ładne mogą być. Dziewicze tereny amerykańskie, przez które biegnie nasza przygoda są szalenie ujmujące - skąpane lekko we mgle, lekko w niedoskonałościach tamtejszej kliszy. Scena, w której główny bohater biegnie za ciapągiem szczerze chwyciła mnie za serce. Każde ujęcie zdaje się ustrzelone z wielką precyzją! Jestem na tak!


I pełno ludzi w każdym wagonie...

Zdecydowanie Generał, to film, który mnie niesamowicie pozytywnie zaskoczył. Taka dobrze zbudowana komedia. Nie nazbyt głęboka, nie nazbyt rozwinięta. Za to przemyślana i bawiąca. Pomimo braku obeznania z kinematografią tamtego okresu bardzo mi się podobało i przy wolnym czasie szczerze polecam dać szansę tej produkcji. Można zawsze sobie puścić jakąś czilową nutę na plecach albo po prostu dać szansę kinu niememu. Ja po Generale na pewno postaram się obejrzeć następne nieme produkcje. Polecam Wam wszystkim właśnie dlatego, że to bardzo dobra produkcja, która nie tchnie stęchlizną, jak mogłoby się wydawać po upłynięciu prawie wieku od jej premiery. To po prostu kawał dobrego kina. Może trochę inny od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni, no i to jednak jest komedia, ale za to dobra!

Kolejkę do oglądania biorę stąd:
http://www.silentera.com/info/top100.html

Generał (prod, reż i Iplan - Buster Keaton; rok 1927) - ocena: szczerze 8/10

PS: Jest ponoć wersja z muzyką Joego Hisaishi'ego - btw jeden z moich ulubionych kompozytorów muzyki filmowej. Może być warto spróbować to dorwać, choć ja nie sprawdzałem, czy faktycznie się da.sd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Blogroll

About